Emil Rachel, jeden z najwyższych ludzi żyjących dotychczas.
We wszystkich ludach na świecie bez wyjątków co pewien czas rodzą się mężczyźni bądź kobiety, radykalnie odbiegający od normy w kategoriach wielkości. Niektórzy ogromnie przewyższają średnią wysokość - takich zwiemy olbrzymami - a inni, znacznie poniżej średniej, to karły. Kontrast może być oszałamiający. Najwyższy człowiek, jaki kiedykolwiek żył, był równy wysokością pięciu najniższym, ustawionym jeden na drugim. Szybkość pionowego wzrostu człowieka nie zmienia się znacząco w różnych rasach i narodach. Zwykle typowy reprezentant naszego gatunku ma tuż po urodzeniu około 50 centymetrów, w wieku pięciu lat około 90 centymetrów i trochę ponad 150 centymetrów w wieku 15 lat. Maksymalna wysokość ciała osiągana jest w wieku dwudziestu, dwudziestu pięciu lat. Średni wzrost człowieka jest obecnie o kilka (3-5) centymetrów wyższy niż na początku naszego wieku, a to z powodu zwiększonej higieny, lepszego odżywiania i warunków życia. Niezależnie od wzrostu średniej wysokości ciała proporcja olbrzymów i karłów w stosunku do normalnych ludzi pozostaje niezmienna przez wieki. Olbrzymy i karły zawsze wzbudzały ogromną ciekawość, inspirując niezliczone mity i legendy. W jakiejkolwiek cywilizacji czy okresie nie przestawali zadziwiać swych współczesnych i rozbudzać wyobraźni. Bogaci i możni lubili otaczać się nimi, podczas gdy pospolita hałastra zbierała się stadami, by gapić się na nich i dziwować na targach, w cyrkach i pokazach osobliwości. Zarówno karły, jak i giganci królowali początkowo w mitach i legendach, zanim stali się wreszcie postaciami historycznymi. Obecnie zajęła się nimi nauka. Dawniej ich czyny były tematem poematów epickich i kronik. Teraz niegdysiejszych bohaterów bada się w szpitalach i laboratoriach. Mimo wszystko jednak, mimo odrzucenia ich na peryferie społeczeństwa, setki tysięcy olbrzymów i karłów, rozprzestrzenionych po całym globie, nadal wywołują u współczesnych dziwną mieszankę awersji i fascynacji.


Olbrzymy

Niektórzy starożytni pisarze wiązali duchową degenerację człowieka z rzekomym obniżaniem jego wzrostu. Wergiliusz pisał z zadziwieniem o tym, jak rzymscy oracze wykopali gigantyczne kości, uznane przez nich a pozostałości pierwszych ludzi na Ziemi. Lukrecjuszowi wydawało się, że Ziemia jest stara i wyczerpana i z tego względu może już rodzić tylko istoty skarlałe zarówno fizyczne, jak i umysłowo. Juwenalis wskazywał, że fizyczną degenerację człowieka zauważał już Homer, który bolał nad niekorzystnym, jego zdaniem, porównaniem w tym względzie ludzi współczesnych jemu z niegdysiejszymi. Kilkakrotnie w przeciągu średniowiecza żydowscy rabini usiłowali udowodnić, że człowiek, którego początkową wysokość w momencie Stworzenia przyjmowali za równą kilkudziesięciu metrom, wyraźnie zmalał w trakcie dziejów. Teoria ta miała bardzo niewielu zwolenników. W 1718 roku francuski akademik Henrion rozrysował całą tabelę matematyczną, opartą na długotrwałych badaniach starożytnych jednostek miary. I w ten sposób opracował ewolucję wzrostu człowieka. Zgodnie z jego kalkulacjami Adam miał niewiele ponad czterdzieści metrów wzrostu, podczas gdy Ewa mierzyła już tylko trzydzieści osiem metrów. Degeneracja była widoczna wyraźnie już w czasach Noego, ponieważ miał on jedynie 33,37 metra wzrostu. Abraham mierzył zaledwie dziewięć metrów, a Mojżesz 4,22 metry, Herkules - 3 metry a Aleksander Wielki miał już tylko 194 cm wzrostu! Według Henriona, jeśli ludzkości udało się dotychczas utrzymać mniej więcej na poziomie 162 cm (wzrost Juliusza Cezara), zawdzięczamy to jedynie nadejściu Mesjasza, które tymczasowo położyło kres procesowi kurczenia się ludzkości. W początkach dwudziestego wieku kilku uczonych usiłowało udowodnić, iż rzekome kurczenie się człowieka spowodowane było stopniowym obniżaniem się temperatury naszego globu. Teraz już wiadomo, że w rzeczywistości nasi prehistoryczni przodkowie byli od nas mniejsi, a badania antropologiczne wykazywały, że nigdy w czasach archaicznych nie istniała rasa gigantów.


Kogo nazywamy olbrzymem?

Jeszcze na przełomie wieków lekarze uznawali osobnika, mierzącego powyżej dwóch metrów, za zjawisko wyjątkowe. Dzisiaj jednak każda profesjonalna drużyna koszykówki składa się z co najmniej tak wysokich graczy. Wszyscy zawodnicy Harlem Globe Troters, grający w sezonie 1991 mierzyli ponad 210 cm. Tak więc normalność jest pojęciem w dużym stopniu względnym i za olbrzyma można uważać każdego, kto w wyraźny sposób odbiega od ogólnie przyjętej normy wzrostu. Czasem nadmierna wysokość ciała jest wynikiem zbyt dużej ilości chromosomów. Takie osoby są zdrowe, energiczne i pod każdym innym względem całkowicie normalne. Na nieszczęście przypadki, zwane gigantyzmem uwarunkowanym genetycznie, są raczej wyjątkiem niż regułą. Gigantyzm spowodowany jest znacznie częściej przyczynami bardziej lub mniej nienaturalnymi. Gigantyzm fatalny, czy płodowy, charakteryzuje się nadmiernie długimi nogami i całkowitym brakiem owłosienia na ciele. Z kolei przysadkowy ma miejsce w wypadku zaburzeń w działaniu gruczołu dokrewnego - przysadki mózgowej. Umiejscowiony u podstawy mózgu gruczoł wielkości ziarnka grochu wydziela hormon wzrostu. Jeżeli przesadne funkcjonowanie rozpocznie się i zakończy w wieku młodzieńczym, kiedy szkielet jeszcze rośnie, olbrzym będzie miał zachowane proporcje ciała. Kiedy jednak zaburzenia w działalności przysadki nie zanikają - jak to się dzieje w większości przypadków - po zakończeniu procesu ossyfikacji (kostnienia) kości długich, gigant cierpieć będzie na akromegalię - wszystkie kończyny i wystające części ciała, takie jak dłonie, stopy, nos a często także głowa, będą nadal rosnąć nieproporcjonalnie do reszty ciała. Większość olbrzymów to akromegalicy, co objawia się zwykle, po energicznej młodości, przedwczesnym zniedołężnieniem: cechują ich odrętwiałe zaburzenia organiczne i sensoryczne oraz rozstrój rozwoju mięśniowego i seksualnego. Krótko mówiąc, stają się gigantycznymi inwalidami i zwykle umierają młodo.
Mityczne olbrzymy

Wszystkie prymitywne tradycje i teogonie uznawały za pewnik egzystencję całych pokoleń bądź nawet ras olbrzymów. Pozostałości tych wierzeń daje się wychwycić jeszcze w 20 wieku. Są takie miejsca, na przykład miasteczko Douai we Francji, gdzie w dalszym ciągu corocznie organizowane są barwne procesje, które niegdyś odbywały się dla uczczenia legendarnego miejscowego olbrzyma. W mitologii greckiej giganci zajmowali poczesne miejsce. Epika najpoważniejszych pisarzy starożytności uwieczniła ich walkę z bogami. Hezjod i inni ówcześni poeci opowiadali jak Zeus zmiażdżył na stokach Olimpu gigantycznych Tytanów, zrodzonych z krwi, która wyciekła z ran Uranosa. Dla starożytnych Greków giganci personifikowali kataklizmy i inne zjawiska naturalne, nie dające się wówczas wyjaśnić racjonalnie. Uważano ich za wcielenie gwałtownych i chaotycznych sił natury, zwyciężane przez boskie siły, stojące na straży porządku i harmonii. Schemat ten powtarza się w opowieściach o olbrzymach u wielu cywilizacji, na przykład u Hindusów, Egipcjan, Chaldejczyków i Skandynawów. W każdym z tych wypadków mityczni olbrzymi próbowali zniszczyć stworzony przez bogów porządek i prawie bez wyjątku zostawali zniszczeni, pokonani, zabici przez bohatera mniejszego i słabszego od siebie, ale broniącego słusznej sprawy. Tak więc, na przykład Dawid zabił Goliata, Ulisses oślepił Polifema, a Roland siostrzeniec Karola Wielkiego pokonał groźnego Ferraguta, potwora o wzroście dwudziestu kubitów, silniejszego od dziesięciu koni, który monstrualną maczugą miażdżył rycerzy jak mrówki. Przez całe średniowiecze "chansons de geste" i romanse rycerskie opowiadały o brutalnych i tępych olbrzymach, będących podporami pogańskich armii, którzy niezmiennie ponosili upokarzającą klęskę z rąk chrześcijańskich bohaterów. Niech posłużą na przykład literackie postacie gigantów Robatsu, Renuarta i Narkwillusa, którzy maszerowali ponoć na czele saraceńskich armii. Przez długie wieki władcy i książęta utrzymywali na swych dworach całe rzesze olbrzymów i karłów. Podczas gdy karły pełniły rolę trefnisiów i czasem doradców, olbrzymów zatrudniano prawie zawsze jako żołnierzy lub członków ochrony osobistej, żywe symbole potęgi ich pana. Francuskiemu królowi Franciszkowi I towarzyszył zawsze ogromny łucznik, znany w historii jako olbrzym z Bordeaux. Królowa Anglii Elżbieta I zawsze trzymała giganta na posterunku przed swoją rezydencją. Jakub I w tym samym celu korzystał z usług niejakiego Waltera Parsonsa, kolosa o wysokości 235 cm, pochodzącego ze Staffordshire, gdzie uprzednio parał się kowalstwem. By zmieścić się przy kowadle, musiał wykopać w podłodze kuźni głęboki rów. Gdy został członkiem ochrony osobistej króla, wymyślił sobie specyficzną rozrywkę: chwytał dwóch największych i najsilniejszych strażników, jakich udało mu się znaleźć i pod pachami przenosił gdzieś daleko, nie zwracając uwagi na ich gwałtowne protesty. Karolowi I towarzyszył zawsze Charles Evans, który był jeszcze wyższy niż Parsons. Kiedy w Anglii rozpoczął rządy Cromwell, korzystał ze służby niejakiego Daniela, lojalnego jajogłowego o wzroście ponad 225 cm. Daniel twierdził, że jest prorokiem i rzeczywiście udało mu się przewidzieć kolka ważnych wydarzeń, zwłaszcza wielki pożar, który zniszczył ogromną część City w Londynie. Skłoniło go to do przesadnej pobożności. Spędzał dni na modłach i wygłaszał publicznie kazania, aż w końcu Cromwell musiał zamknąć go w szpitalu Bedlam. Wilhelm Zdobywca posiadał w gwardii przybocznej z całą pewnością najwyższego giganta: mierzył on ponad 270 cm wzrostu! Jeszcze w 1904 roku cesarz Niemiec Wolhelm II zatrudniał olbrzymów w swej straży. Nawet zwierzchnicy Kościoła nie byli wolni od tej manii: papieże Juliusz II i Leon X zawsze mieli u boku kalabryjskich olbrzymów, którzy rozśmieszali i fascynowali swych rzymskich panów ogromną siłą i apetytem.


Człowiek, który nosił osła

Syn farmera w kornwalijskich posiadłościach sir Beville'a Granville'a, Anthony Payne, stał się sławny już w młodym wieku ze swego wzrostu, siły i zdrowego rozsądku. W wieku 21 lat wstąpił do służby u sir Beville'a jako pasterz. Miał wówczas 222 cm wzrostu. Pewnej zimowej nocy wysłano chłopca z osłem do lasu po drewno. Ponieważ zbyt długo nie wracał, w ślad za nim wyruszył Payne. Wkrótce oczom zdumionych gapiów ukazał się zabawny widok: wracał Payne, niosąc na plecach chłopca i objuczonego osła. Podczas rewolucji angielskiej sir Beville dołączył do sił rojalistycznych, a Payne, który służył mu wówczas za ochronę osobistą, uratował mu kilkakrotnie życie. Śmierć dosięgła jednak jego pana podczas bitwy pod Lantdown. Widząc rozpraszających się żołnierzy sir Beville'a, Anthony posadził na siodle ojca małego synka sir Beville'a i w ten sposób zachęcił wojsko do powrotu w wir walki. Po restauracji monarchii w Anglii młody Granville, który został wówczas gubernatorem Playmouth, wynagrodził olbrzyma patentem oficerskim w artylerii.


Charly Byrne 230 cm wzrostu

Życie Charly'ego Byrne'a, który później przybrał nazwisko O'Brien ze względu na legendarnego olbrzymiego króla irlandzkiego Briana Boru, było krótkie i niewesołe. Kiedy miał 21 lat, mówił o nim cały Londyn, a afisze krzyczały: "Koniecznie trzeba to zobaczyć! 230 centymetrów! Szybko stał się główną atrakcją w teatrach, galeriach i muzeach. Cała arystokracja i wszyscy członkowie Royal Society przychodzili i oklaskiwali go w muzeum Coxa, Haymarket i Picadilly. Płacili za ten przywilej po dwa szylingi od osoby. Dzieci i służący w liberiach - jeden szyling. Stał się tak popularny, że inni olbrzymi podszywali się pod niego i używali jego nazwiska, a procesy, które wytaczał szalbierzom, potęgowały tylko jego sławę. Zarobił mnóstwo pieniędzy, ale miał bardzo lekkomyślny zwyczaj noszenia przy sobie całych oszczędności w postaci grubych banknotów. Pewnej sierpniowej nocy w 1783 roku O'Brien upił się w sztok, a jakaś życzliwa dusza pozbawiła go trzech banknotów po 700 funtów, co było wtedy naprawdę ogromną sumą. Ten żałosny epizod spowodował, że Charley zaczął pić jeszcze więcej. Zimową nocą wracał do domu pijany, niekompletnie ubrany i nabawił się zapalenia płuc. Zdając sobie sprawę z bliskiego końca, kazał wszystkim swym przyjaciołom przyrzec, że jego ciało zostanie pochowane w morzu. Skąd tak dziwaczna prośba? Otóż już od wielu lat całe stado chirurgów krążyło dookoła niego jak sępy, błagając, by raczył im po śmierci udostępnić swoje szczątki. Jeden z nich, William Hunter, pionier w dziedzinie anatomii porównawczej, z determinacją dążył do zdobycia za wszelką cenę szkieletu gigantycznego Irlandczyka, aby stał się ozdobą jego prywatnej kolekcji, składającej się z największych rzadkości ludzkich i zwierzęcych. O'Brien przerażony na myśl, że mógłby spędzić wieczność wśród rozmaitych dziwadeł, przez całe życie przeżywał katusze, nieustannie dręczony usilnymi prośbami nieustępliwego lekarza. Hunterowi jednak tak bardzo zależało na osiągnięciu swego makabrycznego celu, że w końcu udało mu się to. Za olbrzymią sumę ośmiuset funtów przekupił przedsiębiorcę pogrzebowego i jego posługaczy. Po drodze nad morze wystarczyły dwie godziny, podczas których kondukt pogrzebowy zatrzymał się w pewnej wsi na obiad, aby trumnę umieszczono w wybranej uprzednio przez Huntera stodole. Tam zastąpiono ciało z workiem piasku o tej samej masie. Zaraz potem doczesne szczątki O'Briena pocięto na kawałki i ugotowano - była to wówczas standardowa procedura uzyskiwania czystych kości. Następnie Hunter na powrót złożył do kupy szkielet i biały i lśniący dołączył do swej kolekcji.


Patrick Cotter

Gigant ten, lepie znany jako Patrick O'Brien, który także był Irlandczykiem, ostateczny wzrost - 232 cm - osiągnął w wieku 19 lat. Urodzony w 1760 roku w Kinsale, Cotter rozpoczął dorosłe życie jako czeladnik w cegielni. Następnie pewna baronowa "wypożyczyła" go od ojca na 3 lata za 50 funtów rocznie. Baronowa, która najwyraźniej miała głowę do interesu, sprzedała go z kolei za dwa razy większą sumę kierownikowi cyrku w Bristolu. Po kilku jednak miesiącach Patrcick zerwał kontrakt, odmawiając publicznych występów, o ile nie będzie otrzymywał własnej pensji. Sprawa trafiła do sądu i choć nam może się to wydawać nieprawdopodobne, Patrick przegrał i został skazany na więzienie za odmowę spłacenia długu. Na całe szczęście, pewien dobroczyńca zlitował się nad nim i zapłacił sumę, konieczną dla odzyskania wolności. Cotter, który później wielce się wzbogacił, nie zapomniał w swym testamencie o dobrym samarytaninie. Do roku 1782 żył dostatnio z występów publicznych w pokazach osobliwości, a trzy lata później zatrudnił go teatr Sadlera Wellsa. Był chyba wówczas aktorem o największym apetycie na świecie: na śniadanie pożerał trzy wielkie bochenki chleba, dwadzieścia jaj i wypijał 3 litry mleka! Ożenił się z niemiecką dziewczyną, Christine Dunz, w roku 1786 i pewnie miałby szczęśliwe i spokojne życie do końca swych dni, gdyby nie natrętny William Hunter, który był równie zainteresowany szkieletem Cottera jak Byrne'a. Przez lata usiłował przekonać go, by w testamencie zapisał mu ciało, ale pomysł spędzenia wieczności w szklanej gablocie był równie nienawistny Patrickowi jak niegdyś Charley'emu. Kilka tygodni przed śmiercią, nie chcąc skończyć w kotle Huntera, zapłacił dwieście funtów pewnemu rybakowi, by ten pochował go na morzu. Rankiem 8 września 1806 roku 14 mężczyzn poniosło olbrzymią trumnę ku nabrzeżu. Choć słońce jeszcze nie wzeszło, nadzwyczajnemu wydarzeniu przyglądało się ponad 2 tys. ludzi, a w ich liczbie William Hunter we własnej osobie. Trumna została powierzona głębinom przez rybaka zgodnie z życzeniem Cottera, ale Hunterowi udało się przekupić go i namówić, aby przynajmniej przymocował do trumny linę z boją na końcu. Przebiegły chirurg wypłynął na morze już po kilku godzinach i wyciągnął ciało olbrzyma z morskiego grobu. Po śmierci Williama Huntera jego kolekcję przekazano Królewskiemu Towarzystwu Chirurgów w Londynie, gdzie do dzisiaj można ja oglądać wraz z dwiema ozdobami: wyszczerzonymi szczątkami dwóch ogromnych Irlandczyków.


Chiński olbrzym

Urodzony w Fuczou w 1846 roku, Chang Yu Sing wystapił publicznie po raz pierwszy w Londynie w wieku 19 lat. Jego doskonałe proporcje 244 cm wzrostu i masa ciała 180 kg - piękno twarzy i azjatycka mistyka uczyniła z niego natychmiast ogromną sensację. Z jego sukcesem porównać można tylko sławę Tomcia Palucha. Chang lubował się w złotej biżuterii, kości słoniowej, perłach, haftowanych jedwabnych szatach i skórach leopardów. Towarzyski i elegancki, był najbardziej arystokratycznym z olbrzymów. Mówił i pisał płynnie po francusku, angielsku, hiszpańsku, niemiecku, japońsku i oczywiście po chińsku. Publicznie pokazywał się w białych satynowych szatach, u boku swej żony, kobiety normalnego wzrostu, siedzącej na tronie. Po obu stronach miał strażników w mandżurskich mundurach, a u stóp chińskiego karła imieniem Chung. Jego sława była tak ogromna, że o spotkanie z nim zabiegał sam książę Walii, a kiedy Jego Wysokość poprosił Changa o napisanie swego imienia chińskimi ideogramami na murach pałacu Buckingham, z przyjemnością stwierdził, że inskrypcja umieszczona została ponad trzy i pół metra ponad ziemią. W roku 1878 Chang pojechał na Wystawę Światową do Paryża ku ogromnemu zadowoleniu Francuzów, którzy byli jednak trochę zaniepokojeni faktem, że Chang, jak wszyscy Chińczycy, przebywający wówczas w Paryżu na Wystawie, przywiózł ze sobą własną trumnę (jest to stary chiński zwyczaj). Po długim i pełnym sukcesów tournee po Europie Chang powrócił do swej posiadłości w Bournemouth w południowej Anglii, gdzie zmarł w 1893 roku.
Chang Yu Sing
Najwyższy człowiek wszechczasów?

Najwyższy człowiek, jakiego kiedykolwiek widział świat, Fiodor Machnow, miał prawie 275 cm wzrostu i ważył ponad 180 kg. Aż do wieku 5 lat właściwie nie zaczął rosnąć. Był mniej więcej tej samej wysokości co rówieśnicy. Urodzony w Witebsku w 1881 roku, Machnow wywoływał ogromną sensację, gdziekolwiek się pojawiał, a zwłaszcza w Paryżu, gdzie prawie wszyscy członkowie Towarzystwa Antropologicznego byli żywo zainteresowani jego nadzwyczajnymi warunkami fizycznymi. Chcieliby oczywiście móc przebadać go w bardziej intymnych szczegółach, ale Machnow przez całe życie odmawiał rozebrania się przed doktorami. Pozwolił im jedynie zmierzyć sobie stopy, które mierzyły po 45 cm i dłonie mające prawie 35 cm. "Ten Rosjanin - jak słusznie zauważyli antropolodzy - to same nogi". Rzeczywiście, gdyby urodził się bez nóg, osiągnąłby ledwie średnią wysokość. Jego głowa, która była o wiele za mała przy ogromie jego ciała, nadawała mu lekko niedorzeczny wygląd, czemu starał się nieskutecznie przeciwdziałać, nosząc bogato haftowany kozacki uniform. Uszy miały po 15 cm długości, a usta 10 cm szerokości, co musiało wywrzeć duże wrażenie na jego żonie - kobiecie normalnych rozmiarów - kiedy po raz pierwszy się pocałowali. Po kilku dniach odpoczynku był zawsze o kilkanaście cm wyższy niż po zakończeniu szczególnie uciążliwego dnia, co spowodowane było przedziwną zdolnością jego kręgosłupa do skracania się pod wpływem ściskania. Jednak nie spędzał w związku z tym całego życia śpiąc - jadł także i to cztery razy dziennie. Samym jego śniadaniem wyżywić się mogła cała niemal rodzina przez dwa dni. Co rano o dziewiątej przełykał dwa litry herbaty, 20 jaj i 8 okrągłych bochnów chleba z masłem. Obiad składał się z dwuipółkilogramowej dawki mięsa, kilograma ziemniaków i trzech litrów piwa. Na kolację zjadał pełną wazę zupy, znowu dwa i pół kilograma mięsa, trzy bochenki chleba i dwa litry herbaty. Wreszcie tuz przed snem zakąszał piętnastoma jajami, bochenkiem chleba i ponownie litrem herbaty. Największy olbrzym jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia zmarł we własnym łóżku w październiku 1905 roku.
Machnow: śniadanie, którym przeciętna rodzina mogłaby żywić się przez dwa dni.
Machnow na ulicach Paryża.
Kobiety

Chociaż gigantyzm jest znacznie powszechniejszy wśród mężczyzn, historia zna wiele słynnych przypadków bardzo wysokich kobiet, takich jak Sandy Allen - 238 cm; piękna Catherine Bockner - 216 cm; wreszcie Jane Bunfford - 236 cm - której szkielet wystawiony jest w muzeum uniwersytetu w Birmingham. Ella Elwing, urodzona w Missouri w roku 1872 ogłoszona została najwyższą kobietą w Stanach Zjednoczonych: miała 260 cm wzrostu i 130 kilogramów masy ciała. Zmarła na gruźlicę w 1912 roku, uzyskawszy uprzednio specyficzną reputację ze względu na ogromną ilość mężczyzn, którzy gościli w jej łóżku o wymiarach trzy metry na 180 cm. Doszliśmy tu do punktu, w którym zadać trzeba cokolwiek pikantne pytanie: co dzieje się, gdy spotykają się olbrzymi przeciwnych płci? Oczywiście czasem desperacko zakochują się w sobie. Tak było na przykład Anny Swan i kapitana Martina van Burena Batesa. Urodzony 9 listopada 1845 roku w Whitesburgu, Kentucky, w wieku 14 lat zaciągnął się do trzeciego pułku piechoty armii Skonfederowanych Stanów Ameryki Północnej. W wieku 16 lat, kilkakrotnie ranny, za nieprzeciętną odwagę został podniesiony do rangi kapitana. Wziąwszy pod uwagę jego 230 cm wzrostu i prawie 200 kg żywej wagi, strzelcom wyborowym Unii było bardzo trudno nie trafić go! Po zakończeniu wojny secesyjnej wystąpił z armii i przeszedł do showbusinessu, gdzie spotkał swą przyszłą żonę, piękną Annę Swan. Anna, urodzona w rodzinie szkockich imigrantów w 1846 roku, była trzecim z trzynaściorga dzieci. Już w wieku sześciu lat była wyższa od swej matki - 163 cm - a w wieku 16 lat dosłownie patrzyła na nią z góry. Ostateczną i maksymalną wysokość 233 cm osiągnęła w wieku 19 lat. Tak jak wiele innych "zjawisk", Anna odkryta została przez agentów P.T. Barnuma, niestrudzenie przeczesujących nasz glob w poszukiwaniu materiału do pokazów osobliwości. Jej pierwsze przedstawienie u Barnuma miało miejsce w American Museum w Nowym Jorku. Niestety, magazyny "króla showbusinessu" zostały wówczas czterokrotnie zniszczone przez pożar i choć sama Anna cudem uniknęła śmierci, za każdym razem traciła wszystkie oszczędności i rzeczy osobiste. Lawina katastrof skłoniła ją do porzucenia Barnuma i zatrudnienia się u innego agenta, sędziego Ingallesa, który zorganizował kilka tournee po Europie "ludzkich dziwów". To właśnie podczas jednego z nich poznała w 1871 roku kapitana Batesa. "Najwyższa para na świecie" wzbudziła ogromne zainteresowanie zwłaszcza Królowej Wiktorii, która zaprosiła ich do pałacu Buckingham. Bardzo w sobie zakochani państwo młodzi wzięli ślub 17 czerwca 1872 roku w kościele St.- Martins-in-the-Fields, w otoczeniu śmietanki londyńskiego towarzystwa. Królowa Wiktoria podarowała Batesowi wspaniały zegarek, a panna młoda otrzymała od Jej Wysokości olbrzymi diament oraz przepiękną suknię ślubną, na którą zużyto prawie 100 metrów bieżących atłasu i 50 metrów koronek. Cztery dni po ślubie na cześć nowożeńców wydano przyjęcie u Księcia Walii, na które zaproszeni zostali rosyjski wielki książę Włodzimierz i książę Jean z Luksemburga. Całe to kumanie się z monarchami nie powstrzymało jednak pary od kontynuowania tournee po Europie, podczas którego Anna urodziła ogromne dziecko, ważące 9 kg i mające 70 cm długości, które niestety, było wcześniakiem i zaraz zmarło. Zgromadziwszy znaczącą fortunę, para zdecydowała się opuścić na zawsze showbusiness i kupiła farmę w Ohio. Tam kazali wybudować jedyny w swoim rodzaju dom: osiemnaście pokoi miało sufit na wysokości 426 cm, a wysokość framug drzwi wynosiła 360 cm. Meble dostosowane do postury właścicieli, także robiono na zamówienie. Łóżko gigantów, na przykład, miało wymiary 340 cm na 210 cm. W 1878 roku Anna ponownie zaszła w ciążę. 18 czerwca 1879 roku rozpoczął się poród. Martin posłał po doktora Beacha, położnika, który miał właśnie przeżyć największy szok w swojej karierze. Z początku wypłynęło ponad dwadzieścia pięć litrów płynu owodniowego, zanim ukazała się olbrzymia głowa dziecka. Jednak dziecko, zaklinowane gigantycznymi barkami, nie mogło się wydostać i wysiłki doktora Beacha uwolnienia go spaliły na panewce. Posłano po specjalistę; doktora Robinsona, który przybył wreszcie po dwudziestu czterech godzinach. Przy użyciu kleszczy i pasów, przytrzymujących głowę dziecka, udało mu się w końcu wydostać barki dziecka, w ten sposób uwalniając matkę od potwornych cierpień. Największy noworodek w historii ważył dwanaście kg i miał przerażającą długość ciała 85 cm!. Niestety nie przeżył trudu narodzin. Jego gipsowy odlew można dotychczas oglądać w muzeum w Cleveland. Anna zmarła na zawał serca 5 sierpnia 1888 roku. Miała wówczas 42 lata. Kapitan Bates natychmiast zatelefonował do Cleveland i zamówił trumnę. Przedsiębiorca pogrzebowy, sądząc, że zaszła jakaś pomyłka, wysłał trumnę normalnej wielkości, co opóźniło pogrzeb o kilka dni. W celu uniknięcia ewentualnych problemów w przyszłości, korzystając z okazji kapitan Bates zamówił z wyprzedzeniem dla siebie trumnę odpowiedniej wielkości, którą później przechowywał w stodole. Bates ożenił się ponownie kilka lat później i wraz z żoną, tym razem normalnych rozmiarów, wyprowadził się z nie dopasowanej do niej wielkością posiadłości. Niepraktyczna dla zwykłych śmiertelników, została zburzona w 1949 roku.
Sandy Allen w dniu dwudziestych szóstych urodzin
Sandy Allen 239 centymetrów, 189 kilogramów.
Anonimowa olbrzymka, 231 centymetrów, 115 kilogramów.
Olbrzymy XX wieku

W 1906 roku skromny jubiler z El Paso w Teksasie miał bardzo poważne zmartwienie. Jego żona, Myriam Ehrlich, urodziła właśnie dziecko tak małe i chorowicie wyglądające, że lekarz wątpił, czy ma ono jakiekolwiek szanse przeżycia. Jednak nadzwyczajna troska i opieka uratowały życie dziecku, które nazwano Jacob. Miał zupełnie normalne dzieciństwo aż do wieku siedmiu lat, kiedy to zaczął gwałtownie rosnąć z szybkością, wprawiającą w osłupienie wszystkich kolejnych specjalistów, z którymi konsultowali się rodzice nieboraka. Żaden z nich ie potrafił przewidzieć, kiedy nadzwyczajny wzrost się skończy. Jacob zaczął uczęszczać na uniwersytet, ale wkrótce przerwał studia, gdy do El Paso zawitał cyrk Barnuma. Wraz z kilkoma przyjaciółmi studentami znalazł ię wtedy na przedstawieniu, w którym występował inny Teksańczyk, John Tarver, reklamowany jako "najwyższy człowiek na świecie". Wszyscy jednak natychmiast zauważyli, że Jacob, mając prawie dwa i pół metra wzrostu, był wyższy z nich dwóch, więc kierownik cyrku szybko skłonił go do podpisania atrakcyjnego kontraktu na rok. Wówczas to Jacob zmienił nazwisko na Jack Earl. W latach 1920-1940 Jack objeżdżał świat z rozmaitymi cyrkami, a także wystąpił w ponad 50 filmach, powstałych w Holywood. Jego rozliczne talenty nie kończyły się na tym: znajdował także czas na malowanie, rzeźbienie i poezję. Wiele z jego dzieł opublikowano później. Jack szybko stawał się gwiazdą srebrnego ekranu - i ciągle rósł - kiedy pewnego dnia będąc na planie fatalnie spadł z wysokości metra. Już po 72 godzinach był całkowicie ślepy. Okazało się, że jego gigantyzm spowodowany był nowotworem, który umiejscowił się u podstawy mózgu. W wyniku upadku guz przemieścił się, atakując nerw optyczny. Sześć miesięcy leczenia promieniami Roentgena cudownie przywróciło wzrok, jednocześnie jednak powstrzymując dalszy wzrost. Wkrótce potem Jack opuścił showbusiness i zatrudnił się w przedsiębiorstwie produkującym alkohol jako "największy wędrowny sprzedawca w całych Stanach Zjednoczonych". Miał forda sedana, zrobionego na specjalne zamówienie, do którego normalnie powinno się zmieścić 6 osób. Jack prowadził samochód w ten sposób, że siedząc na tylnym siedzeniu trzymał swymi masywnymi łapskami kierownicę o średnicy metra. Wartość sprzedaży jego spółki rosła szybko aż do roku 1952, kiedy Jack Earl zginął w wypadku samochodowym.
Sulejman Ali N'Asznuch, 247 centymetrów.
Jack Earl, 247 centymetrów.
Anonimowy olbrzym.
Hassan Ali: 229 centymetrów.
Jack Earl.
Dusorc: 249 centymetrów.
Ślub olbrzyma.
Robert Wadlow

Robert Wadlow paradoksalnie opuścił świat showbusinessu, będąc najwyższym żyjącym człowiekiem i został sprzedawcą - domokrążcą. Urodzony 22 lutego 1918 roku w Alton, Ilinois, nie czekał długo, aby pokazać swym niczego jeszcze nie podejrzewającym rodzicom, z jakiej gliny jest ulepiony. W pierwsze urodziny ważył już 23 kg, kilka razy więcej niż normalne dziecko. W wieku 5 lat ważył 50 kg i miał 170 cm, co spowodowało, że wyglądał bardziej jak dorosły niż jak dziecko. W wieku 9 lat przewyższył swego ojca, który także nie był ułomkiem, a mając lat 10 przekroczył 2 metry. Prasa zaczęła się nim interesować i szybko stał się sławną osobistością. W roku 1930 pewien nowojorski dziennika zorganizował spotkanie między nim a olbrzymem Primo Carnerą. Robert, obchodzący właśnie 12 urodziny, miał 220 cm wzrostu, podczas gdy Carnera, dobrze znany gigant, nigdy nie przekroczył 210 cm. Gwałtowny wzrost Wadlowa trwał: w wieku 13 lat 230 cm, 14 - 240 cm, wreszcie w roku 1936, gdy ukończył 16 lat osiągnął maksymalną wysokość ciała 271 cm. Ważył wówczas 200 kg. Postanowił rozpocząć naukę na uniwersytecie. Wszystko wydawało mu się tam jednak zrobione dla krasnoludków. Największy długopis wyglądał w jego potężnych jak wykałaczka, a pisanie na maszynie było niemożliwe, jako że jego ogromne palce nieuchronnie naciskały po kilka klawiszy na raz. Wreszcie znużony ciągłą walką z rzeczywistością, opuścił uniwersytet i przyłączył się do cyrku braci Ringling, którzy już od kilku lat robili mu korzystne oferty. 4 lipca 1940 roku w drodze do Michigan zachorował i 11 dni później zmarł. W obawie, że mógłby również skończyć w szklanej gablocie na wystawie jakiegoś muzeum medycznego, polecił, by jego trumnę zalano betonem.
Najwyższy człowiek XX wieku - 272 centymetry, obok policjant mierzący 188 centymetrów.
Robert Wadlow na ulicach St Louis w 1939 roku.

by cidernet\Piotr